Wywiad z Kamilem - rekordzistą Polski!

Maraton tyłem? TAK! – wywiad z Kamilem Bąblem – rekordzistą Polski!

28.05.2015

Kamil 19 kwietnia przebiegł Cracovia Maraton. Po raz czwarty zmierzył się z królewskim dystansem. Dobiegł na metę na pół minuty przed zamknięciem trasy uzyskując czas 5 godzin, 59 minut i 28 sekund. Jednocześnie stał się nieoficjalnym rekordzistą Polski ponieważ przebiegł maraton tyłem. Ta nietypowa inicjatywa miała bardzo szlachetny cel – a mianowicie w ramach akcji „42 do szczęścia” zbierano pieniądze na protezę ręki dla studenta UJ.

 

 

Kamil, rozmawiamy miesiąc po nieoficjalnym pobiciu przez Ciebie rekordu Polski – przebiegłeś maraton tyłem podczas 14.PKO Cracovia Maraton. Mimo tego, że zająłeś ostatnie miejsce było to dla Ciebie zwycięstwo – szczególne „zwycięstwo”. Proszę opowiedz nam dlaczego?

 

– Jest kilka powodów. Po pierwsze, był to dla mnie największy wysiłek fizyczny i psychiczny, jakiego kiedykolwiek doświadczyłem, a jednocześnie największe zwycięstwo nad samym sobą, nad własnymi słabościami. Tylko ja sam wiem, ile determinacji, siły, wytrwałości i poświęcenia musiałem zainwestować, żeby tego dokonać. Nie potrafię tego opisać.

 

 

Po drugie, wprawdzie nieoficjalny, ale jednak rekord Polski. Znajomy zapytał mnie, czy czuję niedosyt, bo przecież mogłem zgłosić próbę bicia rekordu i oficjalnie zapisać się w historii biegania. Nie zrobiłem tego i wcale nie żałuję. Wręcz przeciwnie – cieszę się, że właśnie tak wyszło, bo nie robiłem tego tylko dla siebie. Cel był zupełnie inny, ale tu dochodzimy do punktu trzeciego…

 

W całym tym zamieszaniu najważniejsza była akcja 42 Do Szczęścia i zbiórka pieniędzy na protezę ręki dla Piotra Sajdaka. W ramach tej akcji grupą kilkudziesięciu osób już 3 rok startujemy w Cracovia Maraton i zbieramy pieniądze na protezy dla podopiecznych fundacji Jaśka Meli „Poza Horyzonty”.

 

Chciałem zwrócić uwagę na to, że ludzie po amputacjach chcą mieć normalne życie: chcą pracować, gotować, czy… biegać maratony, ale mają utrudnione zadanie. Dlatego postanowiłem, że też sobie „utrudnię” maraton i pobiegnę go tyłem. Ten pomysł sprawił, że zainteresowanie akcją 42 Do Szczęścia i jej rozpoznawalność gwałtownie wzrosła. Uważam to za ogromne osiągnięcie.

 

Właśnie ze względu na powyższe powody, ten maraton miał dla mnie szczególne znaczenie.

 

Mimo ogromnego zmęczenia, dzięki Twojemu uporowi oraz wytrwałości, dzięki Twoim przyjaciołom, którzy towarzyszyli Ci biegnąc z Tobą i tym którzy byli za bramkami – udało Cię się osiągnąć zamierzony cel, Twoje wyzwanie życia (jak piszesz na swoim blogu) zostało spełnione. Opowiedz nam co czułeś kiedy przekroczyłeś linię mety?

 

 – Jeśli mam być szczery, to muszę powiedzieć, że czułem się okropnie. Po pierwsze, ze względu na ból, który towarzyszył mi od kilku godzin, a po drugie ponieważ nie docierało do mnie wiele rzeczy. Tak naprawdę nie byłem świadomy, czego dokonałem, a jedyna radość, to była radość z tego, że to się w końcu skończyło. Wtedy marzyłem tylko o jednym – aby odpocząć.

 

Dopiero kilka godzin po biegu, kiedy już trochę ochłonąłem i kiedy wszyscy mi gratulowali, zacząłem odczuwać prawdziwą satysfakcję i dumę. Tak, jak już wspomnieliście, cel udało się osiągnąć dzięki ogromnemu wsparciu osób, które towarzyszyły mi w trakcie biegu, kibicowali na trasie, czy po prostu trzymali kciuki, bo akurat tego dnia nie mogli pojawić się na maratonie. Poza tym, że byłem zadowolony z siebie, czułem też ogromną wdzięczność za to, że mam tak fantastycznych przyjaciół, którzy potrafili wykrzesać ze mnie energię do walki.

 

Twój najtrudniejszy moment podczas maratonu? Co pomogło Ci w przekonaniu, że dasz radę i ukończysz maraton?

 

 – Nie miałem wątpliwości, co do tego, że maraton ukończę. Nie wiedziałem tylko, czy tyłem, czy przodem. Zakładałem bowiem, że odpuszczę i skończę w sposób tradycyjny, jeśli zadanie okaże się ponad moje siły. Pierwszą połówkę pokonałem jednak w czasie o 2 minuty lepszym niż planowany, ale później z każdym kolejnym kilometrem było coraz gorzej.

 

 

Najtrudniejszy moment pojawił się w okolicach 28 km. Czułem, jakby łydki miały mi za chwilę eksplodować. Powiedziałem dziewczynom, które mi asystowały, że nie dam rady, że odpuszczam. Na szczęście udało im się wybić mi ten pomysł z głowy. Stwierdziłem, że przebiegnę jeszcze kilka kilometrów do punktu w którym czekali nasi kibice i tam zakończę przygodę z bieganiem tyłem.

 

 

Ale kiedy już dotarliśmy do tego punktu, podbiegła do mnie koleżanka i wśród wszystkich słów, które powiedziała, wychwyciłem tylko i aż jedno zdanie: „Dacie radę, bo szkoda by było waszego wysiłku.”. To był klucz. Odpowiedź na wszystkie „Nie dam rady”. Zrozumiałem, że nie mogę tak po prostu zaprzepaścić 30 km ogromnego wysiłku i nie zrealizować celu, bo wiedziałem, że później czułbym się źle względem samego siebie. Od tego momentu wiedziałem, że choćby nie wiem co, ukończę ten bieg!

 

Trening do maratonu wymaga zaangażowania oraz czasu. Powiedz nam proszę jak przygotowujesz się do maratonów, jak wyglądają Twoje plany treningowe – tym bardziej do tego maratonu w tym roku, który przebiegłeś tyłem? Bieganie interwałowe, rozgrzewka przez bieganiem – podczas treningu biegowego rozumiem, że nie są Ci obce?

 

 – Trenując do maratonów, zasadniczo nie stosuję gotowych planów treningowych, chociaż w pewnym stopniu na nich się opieram. Wynika to z faktu, że mam też mnóstwo innych obowiązków i trzymanie się planu jest w moim przypadku prawie niemożliwe. Treningi opieram na 1-2 krótszych, szybkich wybieganiach w ciągu tygodnia i jednym długim w weekend. Czasami wplatam w to inne formy np. bieganie po schodach lub interwały, aby urozmaicić sobie czas spędzony na treningu. Dużą wagę przykładam do podbiegów, ponieważ znacznie szybciej rozwijają siłę biegową. I oczywiście nie zapominam o rozgrzewce przed i rozciąganiu po bieganiu. Na początku myślałem, że to mało ważne, ale przekonałem się, że warto o tym pamiętać.

 

Przygotowanie do ostatniego maratonu wyglądały podobnie, tylko że… tyłem. Różnica polegała na robieniu krótszych dystansów, chociaż czas spędzony na treningu znacznie się wydłużył. W tym wypadku jeszcze większe znaczenie miało rozciąganie, które stosowałem również w dni niebiegowe.

 

Ważnym aspektem przygotowania, poza treningiem fizycznym, zawsze jest dla mnie trening mentalny, a w przypadku maratonu tyłem odegrał kluczowe znaczenie. Trzeba uwierzyć, że dany cel jest dla nas osiągalny w danym momencie, bo w przeciwnym wypadku będzie nam trudno walczyć ze zmęczeniem, ścianą, czy innymi trudnościami na trasie.

 

Czy jest różnica dla organizmu i mięśni przy takim stylu biegania? Jak biegać tyłem? Opowiedz nam proszę co Ci najbardziej przeszkadzało, sprawiało największą trudność?

 

– Oczywiście! Tak naprawdę trzeba od nowa nauczyć się biegać. Zanim przerzuciłem się na retro running (tak oficjalnie nazywa się ta dyscyplina), zaczynałem od chodzenia tyłem, później wplatałem  w tradycyjne treningi odcinki biegane tyłem i sukcesywnie je wydłużałem. Minęło sporo czasu zanim udało mi się załapać odpowiednią technikę biegu.

 

W bieganiu tyłem pracują zupełnie inne partie mięśni. Krok zaczyna się od palców, po czym następuje kontakt całej stopy z podłożem, przy czym pięta tylko delikatnie go dotyka. Oznacza to, , że odbicie następuje ze śródstopia. Jest to bardzo zdrowe dla stawów, które w tradycyjnym bieganiu są silniej obciążone i narażone na urazy. W bieganiu tyłem to mięśnie przejmują rolę amortyzatora, szczególnie mięsień brzuchaty łydki.

Dlatego właśnie wytrzymałość mięśni ma niebagatelne znaczenie. Obawiałem się skurczy, które początkowo pojawiały się na treningach, ale suplementacja magnezem najwyraźniej pomogła.

 

 

Ogromne znaczenie mają również mięśnie grzbietu. Z dwóch powodów: po pierwsze, sylwetka jest bardziej wyprostowana, więc mięśnie cały czas są napięte. Po drugie, żeby spojrzeć za siebie, nie wystarczy obrócić głowy, trzeba obrócić cały korpus. Oglądanie się stanowi chyba największą trudność i angażuje mnóstwo energii. Co więcej, rodzi to problem utrzymania prostego kursu, bo oglądając się przez lewe ramię, naturalnie zbiega się w prawo i na odwrót. Na szczęście miałem niezastąpiony zespół wspierająco-motywujący. Dziewczyny były moimi oczami, dzięki czemu nie musiałem się obracać i skończyło się zaledwie na dwóch niegroźnych potknięciach. Kiedy trenowałem sam, upadki były na porządku dziennym.

 

Jeśli chodzi o trudności, to warto jeszcze wspomnieć o barierze psychicznej, bo jednak człowiek biegający tyłem wygląda delikatnie mówiąc „dziwnie”. Wystarczy jednak przełamać się raz czy dwa i przestaje  to przeszkadzać. Ewentualnie trzeba wybierać nieuczęszczane przez ludzi ścieżki biegowe, albo trenować nocą.

 

Odniosłeś sukces, stałeś się nieoficjalnym rekordzistą Polski – czy będziesz propagował bieganie tyłem? Co daje bieganie tyłem?

 

Chyba już nieświadomie to zrobiłem. 2 tygodnie temu po raz pierwszy w życiu widziałem na krakowskich Błoniach osobę biegającą tyłem. Co więcej jeden z zawodników naszej drużyny – 42 Do Szczęścia zapowiedział mi, że też ma zamiar pokonać maraton tyłem. Przyznam, że nie spodziewałem się, aż takich efektów. Czy będę to dalej propagował? Zdecydowanie tak. Retro running ma mnóstwo korzyści:

 

  • jest zdrowsze niż bieganie tradycyjne – stawy są mniej narażone na kontuzje
  • jest bardziej wymagające – spalamy więcej kalorii w tym samym czasie
  • rozwija mięśnie, które nie są zbyt aktywne podczas zwykłego biegu
  • wzmacnia tzw. czucie głębokie i koncentrację

 

Ze względu na powyższe korzyści, warto spróbować tej aktywności, nawet niekoniecznie jako osobną jednostkę treningową, ale jako urozmaicenie tradycyjnych treningów.

 

Czy w swoich przygotowaniach korzystasz z dobrodziejstw nauki i cywilizacji np. odżywek dla biegaczy, suplementów dla biegaczy, żeli energetycznych dla biegaczy, akcesoriów dla biegaczy np. zegarków czy pulsometrów, izotoników, bidonów itp.?

 

– Tak. Uważam, że takie udogodnienia pomagają w treningach, czy też w osiąganiu lepszych wyników podczas startów. Z drugiej jednak strony nie lubię przesadzać, bo zawsze w pierwszej kolejności powinniśmy przykładać się do treningu i słuchania własnego ciała, a dodatki techniczne czy odżywki powinny jedynie pomagać nam w realizacji zakładanego planu.

 

Dlatego na przykład nie słucham muzyki w trakcie biegu. Wiem, że jest to kwestia indywidualna, ale osobiście uważam to za zbędny element. Natomiast uzupełnianie utraconych mikroelementów izotonikami traktuję jako istotny aspekt treningu.

 

Sezon biegowy wciąż trwa. Przed Tobą na pewno jeszcze ważne starty w tym roku. Opowiedz o swoich planach na ten rok. Czy w niedalekiej przyszłości planujesz pobić swój rekord i przebiegnąć maraton tyłem?

 

Powoli przygotowuję się już do Festiwalu Biegowego w Krynicy, gdzie chcę sprawdzić się w Biegu Górskim na 34 km. Dodatkowo planuję wystartować w którymś z jesiennych maratonów lub półmaratonów (tym razem przodem), ale wszystko zależy od możliwości czasowych, więc jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji.

 

Czy planuję pobić swój rekord? Przez 2 tygodnie od maratonu mówiłem sobie, że nigdy więcej! Teraz jednak, coraz bardziej mam ochotę przeżyć to jeszcze raz. Być może podczas 15. Cracovia Maratonu spróbuję już oficjalnie przypieczętować rekord? Zobaczymy!

 

Kamil, proszę powiedz nam jeszcze na koniec czym jest dla Ciebie bieganie, co daje bieganie i jak chciałbyś zachęcić naszych czytelników do biegania? Jak biegać aby osiągać super wyniki?

 

– Bieganie to dla mnie świetna lekcja życia: uczy samodyscypliny, pokory, wytrwałości. Pokazuje, że praca nad sobą z czasem zaczyna przynosić wymierne efekty. Pozwala oderwać się od problemów, spojrzeć na nie z innej perspektywy i dogłębnie przemyśleć. Uświadamia w końcu, gdzie są nasze bariery i pozwala je nieustannie przesuwać.

 

Jeśli miałbym kogoś zachęcić do biegania, to powiedziałbym wprost: Moi Drodzy, za każdym razem, kiedy pokonujecie swoje lenistwo i idziecie pobiegać, stajecie się zwycięzcami.

 

 

Jak osiągać nieprzeciętne wyniki? Powinniście wyznaczyć sobie cel. To może być zrzucenie kilku kilogramów, to może być poprawienie ogólnej sprawności albo przebiegnięcie maratonu. Nieważne, jak trudny by on nie był, pamiętajcie o jednej rzeczy: To nie musi być ŁATWE, wystarczy, że będzie MOŻLIWE.

 

Serdecznie dziękujemy za rozmowę.

Kamilowi gratulujemy ustanowionego rekordu Polki i życzymy powodzenia na resztę sezonu!
Zapraszamy do galerii – prezentujemy kilka zdjęć, które udostępnił nam Kamil.

 

Powrót